strona główna  artykuły obrazkikalendarium o co chodzi Tajniak
podpisy (protest) podpisy (dymisja) popierają protest Księga gości


 Artykuły:

po co istnieje radio
Radio dla wszystkich?
Okiem widza ... uchem słuchacza ...
list do Gazety Wyborczej
list otwarty (coutry)
Trójką do tyłu
Wywiad z M. Niedźwieckim
Chat z Pawłem Kostrzewą
list do Andrzeja Długosza
    odpowiedź E. Smolara
    odpowiedź J. Grochowskiej
list otwarty do Juliusza Brauna
list do Eugeniusza Smolara
Trójka dołowana
V reforma - dramat
stanowisko zarządu PR
    nasz komentarz
Rzeczpospolita - listy
Krzysztof Daukszewicz
do komisji KiŚP Sejmu RP
Antena - Zmiany na gorsze?
list do Andrzeja Długosza 2
list do Andrzeja Długosza 3
wywiad z Michałem Olszańskim
wywiad z E. Smolarem
do Pani Minister Skarbu
    odpowiedź z Ministerstwa
Przekrój: Trójka nie do pary
Witold Laskowski - wywiad
Komu publiczne radio?



MICHAŁ KURKIEWICZ

Radio dla wszystkich?
Na marginesie majowej "Więzi"

Ponieważ znaczną część mojego zawodowego życia pracowałem w stacjach radiowych, chciałbym dodać parę uwag i uzupełnień do tego, co można przeczytać o radiofonii w majowym numerze "Więzi".

Dokonana na początku lat dziewięćdziesiątych deregulacja rynku radiowego w Polsce sprawiła, że Polskie Radio - inaczej niż TVP - niemal od razu zaczęło działać w warunkach silnej konkurencji. Sposób, w jaki radiofonia publiczna radzi sobie z tym wyzwaniem, powoduje, że podział radia na publiczne i prywatne jest - w mojej opinii - coraz mniej celowy.

"Wielka trójka"

Jeśli za decydujące dla oceny stacji radiowej przyjąć kryterium słuchalności, ogólnopolski ranking stacji radiowych otwierają RMF FM, Program 1 PR i Radio Zet, których - według OBOP - słucha odpowiednio 33,2 proc., 28,4 proc. i 26,4 proc. (cytuję za miesięcznikiem "Press" 2000 nr 8). Te programy - jeden publiczny i dwa komercyjne - są coraz bardziej do siebie podobne. Jedynka jest w coraz mniejszym stopniu radiem "gadającym", nadaje coraz więcej popowej sieczki muzycznej i w ogóle zaczyna swoim układem programu (felietonik-piosenka-konkurs-piosenka etc.) przypominać stacje komercyjne. Również letnie akcje promocyjne tych stacji - Inwazja Mocy RMF, Lato z Radiem i Niebieskie Lato Radia Zet - są dość podobne: w każdym przypadku trzeba znaleźć sponsorów i zorganizować koncerty. Na plus radia publicznego można dodać, że Lato z Radiem organizuje swoje imprezy w mniejszych miastach, liczących do stu tysięcy mieszkańców, i ściąga muzyków wykonujących repertuar bardziej "rodzinny" niż "młodzieżowy". Nieprzypadkowo po imprezie Lata z Radiem nigdy nie doszło do takich burd i rozrób, jak po krakowskim koncercie RMF 27 sierpnia tego roku.

Wydaje mi się, że ta "wielka trójka" osiągnęła już na rynku to, co mogła, i stacje te nie będą zwiększać słuchalności. Co więcej - mogą zacząć tracić audytorium na rzecz stacji nadających swój program nie "dla wszystkich", bardziej sprofilowanych czy wręcz niszowych. W raporcie o radiofonii "Co słychać?" Tomasz Wiścicki zwrócił uwagę na powstanie w ostatnich latach szeregu takich stacji. W Warszawie mamy np. Radio Pogoda, Klasykę FM, przywrócony po trzech latach faktycznej nieobecności Program 2 PR (który pewnie odbierze Klasyce część słuchaczy, traktujących ją jako substytut Dwójki), Radio Jazz, nadającą sporo alternatywnej muzyki młodzieżowej Radiostację czy lewicowo-liberalny "gadający" Tok FM. Wszystkie są dostępne w systemie real audio w internecie, wyrastającym na najpotężniejsze medium. Niektóre z nich zaczynają się liczyć na rynku, inne - jak choćby Radio Pogoda - już osiągnęły niekwestionowany sukces. To radio nadaje dla obecnych trzydziesto- -czterdziestolatków muzykę ich młodości, a ponieważ w warunkach warszawskich akurat ta grupa jest głównym celem reklamodawców, sukces nadawcy jest tym większy. To właśnie takie stacje mogą liczyć na stale, choć powoli rosnące grono słuchaczy znudzonych dominującą gdzie indziej muzyką pop "dla wszystkich".

"Druga liga"

Wedle kryterium słuchalności, "drugą ligą" w ogólnopolskim rankingu stacji radiowych są Program 3 PR i Radio Maryja, których - według tego samego źródła - słucha odpowiednio 9,6 proc. i 7,8 proc. Według innych badań tego samego OBOP-u słuchalność obu stacji dochodzi do 15 proc. Wynika z tego, że sama tylko słuchalność może być zawodnym kryterium oceny stacji radiowej, o czym powinien pamiętać przede wszystkim nadawca publiczny.

Polskie Radio najwyraźniej o tym nie pamięta. W czerwcu jego zarząd postanowił dokonać daleko idących zmian personalnych w Trójce. Dyrektora programu, znanego dziennikarza muzycznego Piotra Kaczkowskiego, zastąpił dziennikarz sportowy Michał Olszański. Pierwsze zapowiedzi nowej dyrekcji na temat zmian w programie - np. "rozwodnienie" publicystyki czy przesunięcie na noc takich mocno sprofilowanych audycji muzycznych, jak choćby poświęcone piosence francuskiej "Pod dachami Paryża" - mogą budzić niepokój. Zarząd radia sugerował, że celem zmian jest odebranie słuchaczy RMF-owi. Wydaje mi się, że takie fetyszyzowanie słuchalności może być dla Trójki niebezpieczne. Rozgłośnia może nie zyskać nowych słuchaczy, a stracić część dotychczasowych, którzy mogą uznać, że lepiej słuchać RMF-u w oryginale niż mniej czy bardziej udanej kopii. Nadto dotychczasowa Trójka (jaka będzie nowa, jeszcze nie wiadomo) była raczej radiem inteligenckim (ergo nadającym dla kogoś) i choć raczej lewicującym, to w miarę rzetelnym i uczciwym, co wcale nie jest tak częste w radiofonii publicznej. W Trójce nie do pomyślenia byłoby np. celowe pomijanie w serwisach aroganckiej wypowiedzi premiera Cimoszewicza o nieubezpieczonych powodzianach, którzy są sami sobie winni, a tak właśnie podczas "powodzi stulecia" w 1997 roku zachowała się Jedynka. Nie słyszałem też, by ktoś pełniący ważną funkcję w Trójce tak ostentacyjnie manifestował swoje poglądy polityczne, jak to czyni prezes mazowieckiego publicznego Radia dla Ciebie Antoni Styrczula na łamach "Trybuny". Casus Trójki potwierdza niestety tę ogólnie znaną prawdę, że kapitalizm polityczny polega często na rządzeniu spółkami skarbu państwa przez ignorantów z politycznego nadania.

Głosy Kościoła

Nie mogę się zgodzić z opinią Cezarego Gmyza ("Plus i Maryja - radio po katolicku"), że Radio Maryja jest rozgłośnią pokoleniową, a pokolenie, które go słucha najchętniej, będzie stopniowo odchodziło. Tak się składa, że słucham czasem Radia Maryja, więc wiem, że jest inaczej. Są tam niezłe audycje dla dzieci i młodzieży, czy np. poradnictwo kulinarne, z definicji skierowane do różnych grup wiekowych. Nawet w migawkach w "Wiadomościach" TVP widać, że w pielgrzymkach Radia Maryja na Jasną Górę uczestniczą nie tylko siedemdziesięciolatkowie. To nie nadające reklam radio ewangelizacyjne jest z paru względów niepowtarzalne - nigdzie np. nie ma tak dobrze robionych transmisji na żywo z ważnych wydarzeń religijnych, także dziejących się na Syberii. Podczas ostatnich Światowych Dni Młodzieży, gdy telewizyjna Dwójka dość obcesowo przerywała swoje transmisje, nastawiałem Radio Maryja.

Gmyz twierdzi, że Radio Plus i Radio Maryja, skierowane do różnych grup odbiorców, nie tylko nie konkurują ze sobą, lecz są wręcz komplementarne. To jednocześnie prawda i nieprawda. Istotnie, taki był zamysł twórców "katolickiej Zetki", cokolwiek by to określenie miało znaczyć. Tego planu nie udało się jednak zrealizować, moim zdaniem przede wszystkim ze względu na dość straszny format muzyczny Radia Plus. Sformułowanie "sieczka muzyczna" jest tu jak najbardziej na miejscu. Z badań słuchalności wynika, że stacje, które odniosły ostatnimi czasy sukces, nadają muzykę "dla kogoś". Skoro w Radiu Plus można usłyszeć muzykę "dla wszystkich", nic dziwnego, że nie zyskuje ono słuchaczy. W cytowanym badaniu OBOP, gdzie maksymalny błąd statystyczny dla obszaru całej Polski wynosi 1,6 proc., Radio Plus w ogóle nie figuruje jako nadawca w skali ponadregionalnej. Mocną pozycję mają tylko te stacje diecezjalne, które już ją miały, zanim weszły do sieci Plus - jak Szczecin, Gdańsk czy Legnica. Jest tak dlatego, że te radia biorą z "centrali" tylko informacje i publicystykę, a pozostały przy własnych audycjach spoza tego obszaru tematycznego i przy własnej muzyce. Słuchalności Plusa nie służy chyba i to, że misja ewangelizacyjna radia realizowana jest, by tak rzec, dość delikatnie - pisał zresztą o tym w swoim liście do "Więzi" jeden z księży dyrektorów stacji, należących do sieci. Jesienią 1998 r. podczas obchodów dwudziestolecia pontyfikatu Jana Pawła II Radio Plus - inaczej niż Radio Maryja i Program 1 PR - nie transmitowało z Rzymu specjalnej mszy Papieża dla Polaków. Wtedy to sąsiednie Radio Plus Praga nadało na swojej antenie transmisję z publicznej Jedynki.

Kolejna rzecz, która jakoś umknęła autorowi, to problem warszawskiej stacji diecezjalnej. Do czasu utworzenia sieci w stolicy nadawało diecezjalne Radio Józef, dość słabe informacyjnie, ale posiadające własny format muzyczny (nadawało np. muzykę klasyczną czy piosenki francuskie) i niezłe audycje, jak choćby pogadanki historyczne dla młodzieży. Powstająca wiosną 1998 r. sieć Plus "zjadła" Radio Józef, zapełniając antenę muzyką pop. Nie jest tajemnicą, że ksiądz Prymas chciałby odzyskać swoją stację diecezjalną, co było zresztą tematem jego rozmowy z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji 4 listopada 1999 roku. Sądzę zatem, że w sieci Plus są możliwe różne zmiany, a ogólny jej obraz Gmyz przedstawił chyba zbyt optymistycznie.

Czy bać się Brukseli?

Chcąc kusić się o jakiekolwiek prognozy na temat przyszłości rynku mediów w Polsce, trzeba pamiętać, że Unia Europejska domaga się otwarcia go dla osób i firm z obszaru "piętnastki". Krajowi lobbyści sprawili, że w ostatniej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji (w kwietniu tego roku) zachowano dotychczasową granicę udziału podmiotów zagranicznych w polskich mediach elektronicznych - 33 proc. Jednak rząd, naciskany przez Unię, jest zdeterminowany, by pokonać przeszkody w parlamencie i podwyższyć wspomniany próg (w odniesieniu do osób i firm z UE) do 49 proc. Zostanie to najpewniej przeprowadzone przez sejmową Komisję Prawa Europejskiego w ramach harmonizacji prawa polskiego z unijnym.

Choć oczywiście liberalizacja rynku będzie głównie dotyczyć jego segmentu telewizyjnego, bo w TV zawsze było więcej "konfitur", zapewne dotknie też i radiofonii, gdzie mogą nastąpić różne zmiany własnościowe. Wydaje mi się, że niektóre stacje lokalne czy regionalne mogą obawiać się, że bogate, być może sprofilowane stacje z udziałem obcego kapitału zabiorą im słuchaczy, reklamodawców, a nawet i dziennikarzy. Z drugiej jednak strony, nieraz stacje lokalne i regionalne, tak samo jak ogólnopolskie, nadają muzykę "dla wszystkich", czyli dla nikogo (nie odnoszę się tu do opisanego przez Annę Belkę Radia Fama, którego zresztą nie znam). Być może zatem, gdy na jakiejś częstotliwości pojawi się inny program, nie zawsze będzie czego żałować.

 

________________________________________________________
Michał Kurkiewicz - ur. 1964, ukończył historię na UW. Pracował w "Obserwatorze Codziennym", dziennikarz informacyjny (m.in. wydawca serwisów) Polskiego Radia i Radia Plus. Stale współpracuje z "Więzią", publikował też m. in. w "Rzeczpospolitej", "Nowym Państwie", "Życiu". Obecnie pracuje w Polskiej Agencji Prasowej jako wydawca. Mieszka w Warszawie.

tekst opublikowany w październikowym (roku 2000) numerze miesięcznika "Więź".