strona główna  artykuły obrazkikalendarium o co chodzi Tajniak
podpisy (protest) podpisy (dymisja) popierają protest Księga gości


 Czytaj też:

Artykuły - spis

1. Program Trzeci pogromem "Trójki"? - wywiad W. Manna z E. Smolarem

2. list otwarty Stanisława Szelca z kabaretu Elita do E. Smolara

3. odpowiedź E. Smolara

4. Też nie słyszymy Trójki - listy czytelników Przekroju

5. Polemika - Anna Moszczyńska



TEŻ NIE SŁYSZYMY TRÓJKI - Listy czytelników Przekroju

Przekrój, nr 23 - 9 czerwca 2002

* * *

Panie wiceprezesie zarządu Polskiego Radia do spraw programowych, co ma zrobić moje pokolenie, które, jak Pan twierdzi: "to przedstawiciele inteligencji po czterdziestce, którzy wychowali się na Trójce"? (A czy to wstyd?). Co ma zrobić. Panie Eugeniuszu, moje pokolenie, które nie zdążyło jeszcze wymrzeć i musi znosić te przemiany czy - jak Pan to ośmiela się nazywać - "unowocześnianie form dziennikarskich"? Mam w nosie takie unowocześnianie. Czy muszę koniecznie znosić ten chłam na każdej radiostacji? Kiedy pojawił się pierwszy przeraźliwie wrzaskliwy kanał, pomyślałam: No, dobrze... młodzi też muszą coś mieć od życia... a im treść i sens w tej codziennej gonitwie nie są specjalnie potrzebne. Kiedy druga radiostacja przybrała tę samą formę... po prostu natychmiast rozprogramowałam radio, żeby już nie trafić na tę "kalkę". Pogodziłam się już z tym, że wciąż mi się coś odbiera w tym kraju. I wciąż muszę czekać, przeczekać, wytrwać. Byłam spokojna, bo została mi Jeszcze jedna radiostacja. "Trójka" była moją nadzieją na przetrwanie. Pozwalała mi wierzyć, że jeszcze nie wszyscy w tym kraju zdurnieli. I nagle co? Koniec... Zabrano mi ostatnią nadzieję. I jakim prawem odpowiada Pan za mnie, Panie Wiceprezesie Smolar, że dotychczasowa "oferta dzienna nie odpowiadała oczekiwaniom słuchaczy"? Doprawdy, dziwię się Panu, że posługuje się Pan takimi słowami.

Wyłączę radio w ogóle. Niech Pan uwierzy, że jeszcze w tym całym "disneylandzie", który rozbestwił się wokół, a wielu "ważnych" ludzi doskonale mu w tym pomaga, są jeszcze ludzie, dla których myślenie ma sens. Ludzie, którzy wiedzą, że pieniądz to nie wszystko i w życiu są ważne też inne wartości. A wszelkie obliczenia czy dane statystyczne nigdy nie wychodzą im na dobre, bo tak naprawdę nie dla ich dobra są robione, tylko dla czyjegoś interesu.

Dłużej nie mogłam milczeć. Pewnie i tak nic nie zmienią moje słowa, jednak sumienie pozostanie czyste. Już dość. Do tej pory byłam cierpliwa. Ale cierpliwość też ma swoje granice. Napisałam ten list, bo od jakiegoś czasu też "nie słyszę Trójki".

Z życzeniami zawrotnych wyników słuchalności Polskiego Radia w ogóle

MAŁGORZATA KĘDZIERSKA



* * *

W "Przekroju" nr 20 z 19 maja br. został opublikowany wywiad Wojciecha Manna z wiceprezesem Zarządu Polskiego Radia SA Panem Eugeniuszem Smolarem.

Dziwi wprawdzie zestawienie wywiadującego z wywiadowanym, bo trwająca od roku antenowa degrengolada najpierw Pana W. Manna z anteny wyrzuciła, po czym przywróciła, co działo się za łaskawym przyzwoleniem, jeśli nie nakazem, rzeczonego wiceprezesa.

Pan E. Smolar pozwolił sobie w owym wywiadzie na bardzo prowokującą wypowiedź, którą cytuję: "Ile lat można klęczeć przed Andrzejem Waligórskim i jego osiągnięciami", co można śmiało przełożyć na znacznie szerszy kontekst, zwłaszcza że A. Waligórski należy już do klasyki polskiego kabaretu.

To tak, jakby zapytać, ile lat można jeszcze klęczeć przed Kabaretem Starszych Panów czy obrazem Mony Lizy lub pielgrzymować do miejsc powszechnie uznanych za kultowe. Odpowiedź brzmi: tak długo, jak tego życzą sobie sami klęczący, a nie przejściowo pełniący funkcję wiceprezes Zarządu PR Eugeniusz Smolar, który nie ma ani moralnego, ani formalnego prawa dyktować polskiej inteligencji, czego mają czy nie mają chcieć słuchać ludzie czy to ze średnim, czy wyższym wykształceniem, niekoniecznie ze średnią krajową w kieszeni, w publicznym radiu, którego głównym źródłem utrzymania jest abonament.

To (na szczęście!) nie wiceprezes E. Smolar jest spiritus movens polskiej klasyki kultury, a jedynie przechodniem, którego owa klasyka winna zmusić do myślenia i pokory właśnie. Pełniona funkcja nie pozwala również na bycie spiritus degredatio, a wręcz przeciwnie, statutowo nakazuje stać na straży pielęgnowania dorobku pokoleń, które do kreowania kultury się przyczyniły.

JOANNA GROCHOWSKA,
Częstochowa