strona główna  artykuły obrazkikalendarium o co chodzi Tajniak
podpisy (protest) podpisy (dymisja) popierają protest Księga gości


 Czytaj też:

Artykuły - spis



List do Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego

Joanna Grochowska, Częstochowa, 28 kwietnia 2003

Szanowny Panie Prezydencie!

Pozwalam sobie na kolejny list do Pana Prezydenta, bowiem pisane przez dwa lata przeze mnie i innych słuchaczy listy w niżej przedstawionej sprawie, do "sprawców" zaistniałej sytuacji, ich zwierzchników, Przewodniczącego i Członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Pana Premiera i Pana Prezydenta nie przyniosły do tej pory oczekiwanych, ba, żadnych rezultatów.
A dwa lata, to dużo, zbyt dużo czasu, Panie Prezydencie.
Poza tym ton otrzymywanych odpowiedzi jest przejrzystym sygnałem ignorancji, lekceważenia i demonstrowania wyższości władzy nad słuchaczem.
Jak Pan zapewne wie, Panie Prezydencie, od ponad dwóch lat trwa protest słuchaczy w obronie Programu III Polskiego Radia, programu radia publicznego, spacyfikowanego przez grupę "reformatorów", na czele której stał wówczas wiceprezes ds. programowych, dziś dyrektor programowy Polskiego Radia, Eugeniusz Smolar.
"Reforma" owa polega na stopniowym, za to wyjątkowo konsekwentnym frymarczeniu anteną, żenującym ściganiu się o reklamodawców z poślednimi stacjami komercyjnymi, zwolnieniu najlepszych dziennikarzy czyli fachowców, zatrudnianiu antenowych lalek Barbie, których jedynym atutem jest plastikowa uroda oraz nie mających nic interesującego do powiedzenia, za to "chachających" w nadmiarze i samozachwycie rozkosznych narcyzów, zepchnięcie ocalałych (a właściwie ich części) audycji autorskich na godziny dla nietoperzy, sprowadzenie dziennej ramówki do szablonu: ble-ble - przebój z playlisty, ble-ble - kretyński konkursik, ble-ble - głupawa reklama (obecnie to głównie reklamy Telewizji Polskiej (!!!), ble-ble - przebój i tak w kółko. I nawet minione święta wielkanocne, wymagające powagi i skupionej refleksji nie są w stanie w katolickim kraju powstrzymać zadowolonych z siebie pryncypałów radia publicznego od codziennej dyskoteki. Dwugodzinny program Marka Niedźwieckiego w Wielki Piątek to trochę mało.
Uzasadnieniem dla powyższych decyzji było wyjątkowo nowatorskie odkrycie wiceprezesa-dyrektora E. Smolara, który ze swojej pracy w BBC uczynił certyfikat wszelakiej wiedzy radiowej, jakoby słuchacz nie skupiał uwagi dłużej na tekście mówionym niż 2-3 minuty. Być może cechuje to naszego reformatora, bo tak się składa, że słuchacz Programu III to nie koń chodzący w kieracie, w klapkach na oczach, tylko myślący, inteligentny człowiek o IQ powyżej 100.
Prowadzona przez ponad dwa lata korespondencja z władzami radia, KRRiTem, gabinetem premiera, Pańską kancelarią , oraz zmiany na stanowisku dyrektora TrUjki (nazwa Programu III, "obowiązująca" od czerwca 2000 roku), prezesa Zarządu P.R., wciąż nie daje oczekiwanych rezultatów. Zresztą te dokonane we wrześniu 2001 roku zmiany, kiedy fotel szefa anteny opuścił Michał Olszański, "spec" od trudnej młodzieży i dziennikarz sportowy o małym doświadczeniu, i niesłyszalnym "gołym uchem" radiowym profesjonaliźmie, a zajął go nie kandydat pracowników Programu III, a telewizyjny korespondent z Moskwy, były jednoznacznym sygnałem jaki one mają charakter. Dobranie przez Witolda Laskowskiego na zastępców, A. Fijałkowskiego nie posiadającego wyższego wykształcenia, relegowanego z Radia Gdańsk dziennikarza (?) oraz nie znajdującego miejsca w zawodzie aktora M. Banacha, w momencie objęcia stanowiska, pozostającego w konflikcie interesów z Polskim Radiem (był posiadaczem udziałów w radiu MTM FM Starachowice, do chwili obecnej pozostaje właścicielem koncesji (!)), świadczy najdobitniej o skali i zasięgu koteryjnej "reformy".
Wyeliminowanie 20 czerwca 2000 roku ze stanowisk dyrektorskich fachowców, czego nawiasem mówiąc nie czynią stacje komercyjne, a wręcz przeciwnie (i dlatego tak dobrze funkcjonują), na rzecz "wszystkich znajomych i przyjaciół Królika", nie posiadających umiejętności budowania radia, a jedynie destrukcji, sprawiło że Program III ze stacji elitarnej został przerobiony na pospolity szumofon.
W związku z tym słuchacze w akcie rozpaczy i bezradności 7.04.2002 roku dokonali symbolicznego pogrzebu kultowej stacji.

Panie Prezydencie!
Stojąc na czele państwa - chciałabym wierzyć - d e m o k r a t y c z n e g o, jest Pan strażnikiem nie tylko Konstytucji, ale i stanowionego prawa.
Tym samym jest Pan zobowiązany do jego przestrzegania, a zarówno Ustawa zasadnicza, jak i Ustawa o radiofonii i telewizji posiada zapis o kulturotwórczej roli mediów, w praktyce nierealizowanej od kilku lat, tak w radio, jak i telewizji.
Każdy obywatel powyżej 18-go roku życia jest przymusowo "opodatkowany" abonamentem radiowo-telewizyjnym, który mimo "powszechności" okazuje się nie jest składnikiem finansów publicznych i nie podlega dyscyplinie budżetowej. Wynika to jasno i jednoznacznie z wypowiedzi nowopowołanego Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, Jana Czekaja, udzielającego mi odpowiedzi na pismo dotyczące rozliczenia Spółki Skarbu Państwa Polskie Radio za niegospodarne wydatkowanie niebagatelnych kwot pochodzących z abonamentu właśnie, na jesienną kampanię reklamową TrUjki. Kampanię tak naprawdę antyreklamową, będącą plagiatem innej, obciążoną manipulacjami przetargowymi i nikłym "sukcesem". A wszystko za pieniądze słuchacza, któremu z jednej strony odmawia się prawa do misyjnego radia, z drugiej usiłuje wbrew prawu zmusić do płacenia nawet za domniemanie posiadania odbiornika radiowo-telewizyjnego (które to pomysły w projekcie nowej Ustawy o radiofonii i telewizji podważył Rzecznik Praw Obywatelskich). Za pieniądze, które nie są finansami publicznymi i nie podlegają restrykcjom dyscypliny budżetowej, ponieważ stanowią kategorię (w świetle obowiązującego dziurawego prawa) finansów nie-publicznych, a jednocześnie utrzymują media publiczne. Przyzna Pan, Panie Prezydencie, że bardzo to dziwne, by nie rzec oburzające, że słuchacz utrzymując tzw. "czwartą władzę", za swoje przymusowo oddawane do "kieszeni" Rady Nadzorczej prywatne pieniądze, nie ma nic do powiedzenia i jest zdany na różne nowatorskie pomysły dziewięciu "gniewnych ludzi" z tejże Rady P.R., którzy są tych pieniędzy jedynymi dysponentami. Cokolwiek zdecydują, skutki tych decyzji pozostają bez konsekwencji, bo nie są to pieniądze za które się pociąga do odpowiedzialności, więc "hulaj dusza piekła nie ma".
Nietrudno zatem znaleźć odpowiedź dlaczego włodarze radia miast wsłuchiwać się w głos płatnika, okazują mu arogancję.
W tej sytuacji rodzi się pytanie, czy faktycznie słuchacz powinien płacić abonament, skoro wpłaty nie stanowią klarownego elementu prawa do ich dysponowania? Czy faktycznie powinien przeznaczać prywatne pieniądze do niepublicznej kieszeni na publiczne - tylko z nazwy - media???
Pytanie to w tym momencie retoryczne, stanie się przesłanką jedynie słusznej racji niepłacenia abonamentu, bowiem słuchacze winni zjednoczyć się w wyciąganiu konsekwencji z niewłaściwego ich zagospodarowywania.
Tylko bowiem w ten sposób można zmusić decydentów do podjęcia stosownych działań na rzecz realizowania misji i objęcia wpłat abonamentowych stosownym prawem, by w jego świetle stały się pieniędzmi publicznymi, objętymi restrykcjami wynikającymi z dyscypliny finansów publicznych. Członkowie rad nadzorczych winni utracić możliwość dysponowania pieniędzmi obywateli na zasadzie pełnej dobrowolności, co ma miejsce obecnie. Ich praca winna być mierzona uposażeniami proporcjonalnymi do realizacji misji, wypracowanych zysków np. z reklam, słuchalności (ale nie badanej najdroższymi i najmniej wiarygodnymi metodami fokusowymi), a nie szkolnego przelicznika "sufit razy podłoga", stopnia pokrewieństwa, czy koloru oczu.

Trwająca ponad dwa lata destrukcja Programu III jest tymbardziej żenująca, że odwołaniu Ostatniego Mohikanina "najlepszego eteru w kraju", Pana Piotra Kaczkowskiego, w czerwcu 2000 roku, towarzyszyły kłamliwe argumenty o rzekomym spadku słuchalności oraz zbytnim przywiązaniu "w sferze muzycznej do zaspokajania gustów starszego odbiorcy" ("Życie z kropką" 21-22.06.2000 roku). Tymczasem Piotr Kaczkowski nie tylko słuchalność podniósł (chwilowe jej zachwianie na początku 2000 roku było spowodowane decyzją - wprawdzie przymusową, ale - Polskiego Radia (!!!) o zmianie częstotliwości z niskiej na wysoką, cóż więc za cynizm decyzyjny), ale wydatnie, bo o 76,4% (Gazeta Wyborcza z 24.07.2000 r.) zwiększył wpływy z reklam, nie otrzymując żadnych dodatkowych środków na kampanie reklamowe, znacznie lepiej TrÓjkę promował patronatami medialnymi, happeningami, gadżetami, książkami i płytami ze znaczkiem (szczęśliwie nie zmienionym JESZCZE logo) Trójki oraz słynnymi kubkami Trójki.
Krótko przed odwołaniem z funkcji dyrektora, którą to decyzję firmował mag radia, wiceprezes Eugeniusz Smolar ("Życie z Kropką" z 21-22.06.2000 roku), Piotr Kaczkowski przygotował dokument, w którym wyraźnie i jednoznacznie przedstawił zagrożenia i skutki, które niesie ze sobą komercjalizacja radia publicznego.
Niestety ziściły się co do joty, jak zły sen.
A pikantnym szczegółem odwołania Piotra Kaczkowskiego był fakt otrzymania przez Niego, a przyznanego przez Pana Prezydenta, Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski.....za zasługi dla tworzenia radia publicznego!!!

Panie Prezydencie!
Jak napisałam wyżej jest Pan strażnikiem ładu prawnego naszego kraju, więc jeśli Ustawa zasadnicza nie znajduje odzwierciedlenia w realnej rzeczywistości, przez powołane do jej realizacji instytucje, jest Pan zobligowany do zajęcia jednoznacznego stanowiska w jej obronie, tym samym obronie bezprawnie traktowanych obywateli.
Nie oczekuję zatem, jak poprzednio, kurtuazyjnej odpowiedzi na mój list, udzielonej mi przez Pańskich pracowników, bo "Powtórka z rozrywki" jest do przełknięcia tylko w Programie III P.R.
Natomiast oczekuję:
1. natychmiastowego odwołania obecnego dyrektora TrUjki, Witolda Laskowskiego i jego zastępców oraz "zwrotu" tego stanowiska profesjonalistom radiowym, by dać szansę Programowi III do odrodzenia się z popiołów;
2. przywrócenia do pracy zwolnionych, odsuniętych, przesuniętych dziennikarzy, którzy jako jedyni są w stanie przywrócić programowi wysoki, perfekcyjny poziom;
3. przeproszenia Piotra Kaczkowskiego za kłamliwe argumenty towarzyszące Jego odwołaniu oraz za żenujące zachowanie władz radia w dniach jubileuszu 40-lecia Jego pracy przed mikrofonem;
4. umożliwienia nam, słuchaczom broniącym misyjnego radia, utrzymywanego za nasze pieniądze spotkania z Panem Prezydentem w celu przedstawienia naszych racji, a także przedstawienia władz powstałego 7.04.2002 roku Stowarzyszenia Przyjaciół, Miłośników i Słuchaczy Programu III P.R.
5. przywrócenia przez powyższe decyzje wiarygodności radiu publicznemu.

W załączeniu przesyłam fragment mojej korespondencji z ostatniego okresu, która tak jak jej całość pozostaje na stronie internetowej www.tajniak.pl/protest.
Proszę łaskawie zwrócić uwagę na nonszalancję odpowiedzi, brak szacunku do piszącego (odpowiedzi nie na temat) oraz pospolite prostactwo.

Panie Prezydencie!
Bardzo zasmuca fakt, że czas budowania demokracji, wolności mediów i słowa, zachowania swobód obywatelskich, nie idzie w parze z uznawaniem na co dzień obiektywnych racji prawnych, a partykularnych interesów członków partii rządzących, co znakomicie ilustrują przesłuchania w Sejmowej Komisji Śledczej, jak i całe zdarzenie zwane aferą Rywina.

Oczekując rychłej odpowiedzi, łączę wyrazy szacunku
Joanna Grochowska,
Częstochowa, 28 kwietnia 2003